Edyta Grzyb-Grzeszczuk uczy gry na skrzypcach w OPP od 1999 roku. Aktualnie prowadzi 11 uczniów oraz naukę partii głosowych w orkiestrze. Ukończyła klasę skrzypiec w Tarnobrzegu (I stopień) i Stalowej Woli (II stopień) oraz muzykologię w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim.

 

TO WAŻNE, ABY ZAWSZE KOCHAĆ MUZYKĘ!

wywiad z Edytą Grzyb-Grzeszczuk

 

Jak to się stało, że zaczęła Pani grać na skrzypcach? Proszę nam opowiedzieć o swojej edukacji muzycznej.
Byłam bardzo mała, chodziłam jeszcze do przedszkola. Pewnego razu do przedszkola przyszła komisja, która sprawdzała słuch muzyczny dzieci. Wybrano mnie i po zdanym egzaminie rodzice zapisali mnie do szkoły muzycznej, gdzie „przydzielili” mi skrzypce. Zaczęłam się uczyć. W szkole podstawowej uczył mnie pan Marcin Pliś, a w II stopniu prowadziła mnie pani, która nazywała się Elżbieta Mach. Następnie dostałam się na muzykologię i w tym samym czasie brałam prywatne lekcje na Akademii Warszawskiej u pani Kucharskiej. Tak właśnie wyglądała moja edukacja muzyczna…

Co Pani uważa za najważniejsze, gdy uczy Pani dzieci?
Może zacznę od strony technicznej. Pierwsza rzecz to opanowanie aparatu gry, to znaczy, żeby dzieci umiały prawidłowo trzymać smyczek, prawidłowo układać lewą rękę i starały się grać czysto intonacyjnie. Druga ważna sprawa to – nazwijmy ją – strona duchowa; to ogólne umuzykalnienie, „rozkochanie” dzieci w muzyce skrzypcowej – renesansowej, barokowej, romantycznej i – moje gorące życzenie – żeby później muzyka towarzyszyła im przez całe życie.

Czy przydarzyło się Pani coś śmiesznego związanego ze skrzypcami?
Ja nie miałam jakichś wielkich przygód, ale opowiem, co się zdarzyło mojej koleżance. Otóż koleżanka chodziła do szóstej klasy podstawówki i nie bardzo chciała grać, nie chciało się jej ćwiczyć i przyszła na lekcje nieprzygotowana. Wcześniej popodcinała struny skrzypcowe jakimś ostrym narzędziem i na lekcji wszystkie struny jej popękały. Po czym pan nauczyciel wyrzucił ją z sali. Nie polecam takich praktyk, ponieważ są bardzo niebezpieczne.

Czym się Pani zajmuje poza pracą w OPP?
Uczę muzyki w szkole podstawowej i prowadzę chór, właściwie dwa chóry: starsze i młodsze dzieci. Oprócz tego śpiewam także w chórze Towarzystwa Muzycznego.

Czy ma Pani hobby nie związane z muzyką?
Lubię czytać książki i słuchać muzyki klasycznej, jazzowej, folkowej, rockowej…

Jakich rad udzieliłaby Pani swoim uczniom?
Swoim uczniom udzieliłabym takich rad, żeby wkładali dużo serca w to, co robią, słuchali moich uwag i żeby zawsze kochali muzykę!


Dziękuję za rozmowę

Sylwia Sudy