W chwilach zadumy, do których zmuszają Święta Wielkanocne, wszelkie próby tłumaczenia cierpienia Syna Bożego nabierają sztuczności, przeszkadzają w przeżywaniu Misterium Wielkopostnego. Mieszkańcy Poniatowej i Opola Lubelskiego 10 kwietnia 2011 roku kolejny raz przekonali się, że muzyka potrafi dotrzeć do najbardziej ukrytych zakątków ludzkiej duszy, do których nie trafiają słowa.
„Krzyż wszystko uprości
-o miłość prosi Boga
Wie i nie mówi, bo słowom przeszkadzają… słowa.”
Każdego dnia niesiesz swój krzyż. Bierzesz go do pracy, czujesz jego ciężar przy rodzinnym obiedzie, towarzyszy Ci nieustannie, we wszystkich momentach życia. Wciąż czekasz, aby choć na chwilę odetchnąć, odrzucić ciężkie drewno, wyprostować ramiona. Chcesz pozbyć się krzyża. Są takie dni, kiedy staje się on coraz cięższy. Wtedy przestajesz walczyć – akceptujesz go, idziesz dalej. I nie wiadomo, czy łatwiej jest, czy trudniej, gdy wyobrażasz sobie mękę Chrystusa, który pod ciężarem grzechów ludzkich upadał trzy razy, by przelać swą krew za człowieka.
„Wielkanoc ma wymiar o wiele bardziej duchowy niż Boże Narodzenie” – tymi słowami rozpoczyna koncert pan Witold Danielewicz, kierownik zespołów muzycznych z Poniatowej. Chwilę później ponad setka dzieci w wieku od sześciu do osiemnastu lat – chór Szczygiełki i Średnie Szczygiełki pod dyrekcją Małgorzaty Lulek – ubrana w stroje, wychodzi na stopnie ołtarza, aby przez najbliższą godzinę opowiadać swoim śpiewem o śmierci Jezusa Chrystusa.
Utworem wprowadzającym w Misterium Męki Pańskiej jest „Preambulum in d” anonimowego kompozytora z Tabulatury Jana z Lublina, wykonywane przez zespół muzyki dawnej, Scholares Minores pro Musica Antiqua. Gdy tylko smyczki zatrzymują się na ostatnim dźwięku, rozlega się potężny głos Szymona Cyrenejczyka, wspominający ostatnie chwile Jezusa Chrystusa i zdradę jednego z dwunastu – Judasza. Szymon Cyrenejczyk przygrywając na lirze korbowej nawołuje do zadumy nad cierpieniem. Później kolejno następują po sobie XVI-wieczne pieśni wielkopostne przerywane recytacjami poezji ks. Twardowskiego, Zbigniewa Herberta, kard. Stefana Wyszyńskiego oraz Jana Pawła II. Pojawia się także Matka Boska, lamentująca nad mękami i śmiercią swojego Syna.
Jedną z części koncertu są żywe sceny z Drogi Krzyżowej przedstawiane przez rodziców, o które wcześniej zadbał znakomity lubelski teatrolog, pan Mieczysław Wojtas. Pan Wojciech wyznaje: „Nie mogłem patrzeć na Jezusa. Wydawało mi się, że Rzymianin naprawdę go uderzy. Bałem się.” Tuż za Jezusem idzie rozpaczająca Maryja oraz płacząca Weronika, niosąca przed sobą chustę, którą ociera twarz Jezusa. Ponad wszystkimi smutno spogląda bezradny Szymon Cyrenejczyk. Sceny te kilkakrotnie zmieniają się, tworząc historię pasji Chrystusa i wzruszając widzów.
Po ostatniej pieśni: „Zbawienie przyszło przez krzyż”, w kościele zapada cisza. Dopiero po kilku sekundach wszyscy otrząsają się i do ludzi dociera, że to już koniec koncertu. Publiczność wstaje, aby nagrodzić młodych wykonawców za ciężką pracę włożoną w przygotowanie tego wspaniałego Misterium. Z góry słychać okrzyki: Dziękujemy, dziękujemy!.
„To było straszne i piękne” – wspomina pani Bożena, nauczycielka – „Przez chwilę wszystko zamarło. Patrzyłam na ludzi, którzy siedzieli obok mnie. Starsi, młodsi – wszyscy mieli łzy w oczach.”
Pani Danuta Danielewicz, założycielka chórów i zespołu Scholares Minores pro Musica Antiqua, także nie może opanować wzruszenia. „Chciałam, żeby ten spektakl był muzycznymi rekolekcjami, które trafią do tych ludzi, do których słowa na co dzień nie trafiają z różnych powodów.”
Po tak głębokim przeżyciu wiele osób wciąż czuło w sobie Ducha, który był obecny przez cały koncert. Okazało się, że poważne pieśni wielkopostne w wykonaniu chóru dziecięcego nabierają świeżości i szczerości, a brzmienie starych instrumentów przenosi słuchaczy w przeszłość, przybliżając mękę Jezusa Chrystusa.
A. S
Wykonawcy: Mariusz Pytlak – Jezus Chrystus, Ewa Albińska – Matka Boża, Barbara Kramek – św. Weronika, Leszek Kramek – Szymon Cyrenejczyk, Jacek Komendarski – Rzymianin
fotografie: Grzegorz Zburzyński i Witold Danielewicz