Pani Teresa Białas jest świetnym specjalistą i najlepszym nauczycielem teorii w Lublinie. Jej uczniowie bez trudu dostają się do Akademii Muzycznej na tak oblegane kierunki, jak reżyseria dźwięku czy kompozycja, gdzie startują tłumy, a na studia dostaje się cztery osoby. Prywatnie jest dobrym przyjacielem, na którego zawsze można liczyć potrzebie. Niestety, aktualnie, w roku szkolnym 2010/2011, zajęcia teorii są zawieszone z powodu ograniczeń finansowych.

 

Jak przebiegała Pani edukacja muzyczna? Na jakim instrumencie Pani grała?
Skończyłam Akademię Muzyczną w Krakowie na Wydziale Teorii, Kompozycji i Dyrygentury. Moją specjalnością była teoria muzyki – bardzo ciekawy i trudny kierunek.

Czy lubi Pani swoją pracę i dlaczego Pani wybrała Pani teorię muzyki?
Nie myślałam wcześniej o studiowaniu teorii muzyki, ponieważ w szkole podstawowej i średniej grałam na fortepianie. Chodziłam na lekcje do dwóch szkół: ogólniaka i do średniej szkoły muzycznej. Wiedziałam, że inni są lepsi, ponieważ nie miałam zbyt dużo czasu na ćwiczenia. Dodatkowym problemem była dla mnie trema sceniczna – bałam się publicznych występów. Natomiast teoria zawsze mnie ciekawiła. Chciałam spróbować swoich sił na tym kierunku i okazało się, że studiowanie teorii dostarczyło mi bardzo dużo satysfakcji.

Gdzie Pani pracuje, oprócz OPP?
Od wielu lat pracuję w Lublinie w Szkole Muzycznej I i II stopnia im. Tadeusza Szeligowskiego, gdzie uczyłam bardzo wielu przedmiotów teoretycznych (m.in. kształcenia słuchu, zasad muzyki, historii muzyki, form muzycznych, literatury muzycznej, harmonii i kontrapunktu). Lubię młodzież i myślę, ze wyniosłam to z domu, ponieważ oboje moi rodzice byli nauczycielami (biologii!) Chęć do pracy z młodzieżą przejęłam chyba od swojego ojca, który był bardzo lubianym nauczycielem. Ja również miałam świetnych nauczycieli, zwłaszcza w średniej szkole muzycznej podobał mi się sposób prowadzenia przez nich lekcji, wtedy sobie pomyślałam, że i ja w przyszłości mogłabym być nauczycielką.

Czy jest Pani zadowolona ze swoich uczniów w OPP?
Tak! Jestem bardzo zadowolona ze wszystkich moich uczniów. Spotykam się tu z bardzo dużą chęcią do poznania muzyki. Są bardzo wdzięcznymi słuchaczami wykładów. Zresztą, nie traktuję tej pracy tak, jak w szkole, w sposób kategoryczny, surowy, z wystawianiem ocen z klasówek. Myślę, że tu w zespole jest dobrze, jeśli uczniowie się czegoś dowiedzą, bardziej umuzykalnią i poznają podstawy teorii muzyki.

Przy jakiej muzyce najlepiej się Pani czuje?
O! Przy różnej muzyce. Może to być muzyka poważna, dobra muzyka rozrywkowa, nie za trudny jazz, muzyka filmowa. Najmniej wypoczywam przy muzyce ludowej.

Czy zostaje Pani czas na nie-muzyczne zainteresowania?
Niestety, niedużo. Ale zawsze bardzo lubiłam czytanie książek, oglądanie filmów i sztuk teatralnych. Moim wielkim pragnieniem są podróże do miejsc, gdzie jeszcze nie byłam. Moim hobby są kwiaty. Mam ich w domu coraz więcej. Lubię również gotować dla przyjaciół. Podczas tzw. „posiad świętokrzyskich” w domu państwa Danielewiczów w Lublinie pozwalamy sobie na kulinarne szaleństwa.

Czego Pani życzy chórzystom i pracownikom OPP na Święta Wielkanocne?
Podziwiam Was wszystkich za to, że macie taką determinację i chęć do poświęcania wolnego czasu swoim zainteresowaniom muzycznym. Widzę rozwój tych zainteresowań, Waszą pracę i efekty tego wszystkiego w postaci choćby koncertów. Dlatego życzę Wam chwili złapania oddechu i wypoczynku w gronie rodzinnym, czasu na spotkanie się ze znajomymi, czasu na cieszenie się rodziną i sobą.

Dziękuję za rozmowę.

Paulina Wnuk (Szczygiełek News nr 19 marzec 2008)